Recenzja filmu

Świnki (2009)
Robert Gliński
Filip Garbacz
Anna Kulej

Dziki kapitalizm

Gliński ma moją dozgonną wdzięczność za to, że nie daje się wciągnąć w naszą zaściankową mentalność. Jego obrazy idą pod prąd polskich filmowych przyzwyczajeń.
Po "Benku", filmie pokazującym, jak kapitalizm wolnej Polski może dać nadzieję na lepsze jutro tym, którzy mają niewiele, ale są obrotni, Robert Gliński nakręcił "Świnki". W nim kapitalizm wolnej Polski też daje nadzieję na lepsze jutro tym, którzy mają niewiele, ale są obrotni. Różnica polega na tym, że w "Świnkach" przesłanie jest znacznie mniej pozytywne, a do jego przekazania wykorzystano bardzo młodych ludzi.

Głównym bohaterem jest Tomek, urodzony już w wolnej Polsce. W swoim życiu zaznał pełnych sklepowych półek i reklam informujących, że może mieć wszystko. Oczywiście to "wszystko" kosztuje i tu pojawia się problem. Tomek, jak większość jego kolegów i koleżanek, pochodzi z rodziny biednej, żyjącej skromnie i ledwie wiążącej koniec z końcem. O luksusach może sobie pomarzyć. I zapewne zgodziłby się na tę egzystencję, gdyby nie dziewczyna, w której się zakochał. Ona, choć pochodzi z równie biednej rodziny, nie chce się ze swym losem pogodzić. Widzi koleżanki i chce jak one mieć nowe ciuchy, piękne zęby. Aby to osiągnąć, wykorzystuje jedyną cenną rzecz – swoje ciało. Złapała na nie Tomka, chłopaczka niewinnego, a więc niestanowiącego dla niej zagrożenia. Pod jej wpływem Tomek wkroczy na drogę szybkiej kasy, którą będzie zdobywać, sprzedając się. Jego chucherkowate ciało ma powodzenie u niemieckich pedofilów, chłopak szybko więc zaczyna zarabiać krocie. Paradoks polega na tym, że pieniędzy nigdy nie jest dość, że tam, gdzie liczy się kasa, nie ma mowy o lojalności. Tomek coraz bardziej zagłębia się w świat kapitalizmu, który jest prawdziwie dziki. Ostateczna cena będzie wygórowana.

"Świnki" to moralitet dość grubymi nićmi szyty. Wątpliwości budzą niektóre decyzje fabularne (jak choćby pokazanie Niemców jedynie jako pedofilów) oraz zbyt oczywiste zakończenie, które każdy myślący widz dopowiedzieć może sobie po 20 minutach filmu. Na szczęście Glińskiemu udało się to wszystko złożyć w jedną w miarę kompletną całość, która, choć toporna i prymitywna, nie straszy i nie grozi zawaleniem przy bliższej inspekcji. Dużym wsparciem okazała się obsada z młodym Filipem Garbaczem na czele. Tomek przy wszystkich swych uproszczeniach jest postacią wymagającą i talentu, i wyczucia.

"Świnki" mogły być filmem lepszym. Jednak, jak pokazuje doświadczenie ostatnich paru lat, mogło być też znacznie gorsze. Gliński ma moją dozgonną wdzięczność za to, że nie daje się wciągnąć w naszą zaściankową mentalność. Jego obrazy idą pod prąd polskich filmowych przyzwyczajeń. Bliżej im do europejskich produkcji niż celuloidowych trocin powstających nad Wisłą. I jeśli nawet jego filmy mają wady, to i tak wolę je niż dopieszczone megalomańskie dzieła "kinowych artystów".
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones